Witajcie :)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać mojego pierwszego szaraczka, a właściwie szaraczkę :)
Podziwiam na innych blogach takie króliczki i pomyślałam sobie, że i ja spróbuję uszyć podobnego.
Zabrałam się do roboty z zapałem, ale też z pewną niepewnością - jak to zazwyczaj bywa, kiedy szyję coś pierwszy raz. Teraz mogę powiedzieć, że moje obawy były niepotrzebne. Szycie , a zwłaszcza prace wykończeniowe sprawiły mi wiele radości :) Szczerze mogę powiedzieć, że bawiłam się jak dziecko, a z efektu jestem bardzo zadowolona .
A tak wygląda moja króliczka...
... ujęcie z bliska...
Zrobiłam jej też sweterek - wybrałam szarą włóczkę, żeby przełamać trochę słodycz różu...
I jeszcze kilka zbliżeń pokazujących szczegóły...
Ten koszyczek to moja zdobycz z sh. Kupiła go już dawno z myślą, że może się kiedyś przyda...i proszę bardzo - pasuje idealnie mojej panience! Dodałam mu białą taśmę z falbanką, żeby ładniej się prezentował.
Moja króliczka ma "serce na dłoni" :))))
Miałam bardzo mały kawałek lnu i po wykrojeniu zostały tylko skrawki, z których uszyłam malutkie serduszko - nic nie może się marnować :))))
To moja pierwsza króliczka, ale na pewno nie ostatnia!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i do następnego razu!
Wiesia.